niedziela, 26 marca 2017

Brioszka w kominie i sposób na drutowstręt...

Jeszcze w styczniu byłam przekonana, że rok 2017 rozpocznę dziewiarsko od pary skarpetek - niestety zabrakło natchnienia i druga skarpetka wciąż powstaje... Dzierganie na drutach w rozmiarze 2,50mm stanowi dla mnie nie lada wyzwanie po ośmiu godzinach spędzonych przed komputerem w pracy, a może zwyczajnie wena mnie opuściła...?


W międzyczasie zgłosiłam się do testu ślicznego komina wykonanego brioszką, test został wydziergany, jednak na publikację wzoru musiałam zaczekać aż do marca.

Ale wreszcie jest - oto moja wersja pięknego komina Mài nga, który miałam okazję testować dla Cécile . 

Wzór jest prosty, czytelnie napisany - w formie opisowej i schematów. Wybrałam wersję dla dorosłych, na którą zużyłam 2 x 200m włóczki typu fingering. Robiło się go dość sprawnie, ale nie jest to robótka telewizyjna czy książkowa, brioszka do takich nie należy - wymaga skupienia i uważności.


Komin doskonale prezentuje się zarówno na prawej...
 jak i na lewej stronie...

Po zgłoszeniu się do testu, jak zwykle pojawił się dylemat dotyczący wyboru włóczki - cała wersalka wełny, a nie ma z czego dziergać !
Wtedy nieśmiało uśmiechnęły się do mnie moteczki, które nabyłam od Agi z magicloop, jej własne farbowanki kolorLOVE: cudowny granatowy, nazwany poetycko genueńskie noce i energetyczny koral, noszący swojską nazwę pościelówa.
I to był strzał w dziesiątkę :) Kolory idealnie odnalazły się w tym wzorze, bowiem  w brioszce najistotniejszy jest pomysł na ciekawe kontrastowe zestawienie. Sama włóczka jest świetna, miła w dotyku i delikatnie puchata, dzierganie z niej to sama przyjemność.
A najważniejsze jest to, że zużyłam prawie idealnie po jednym motku z każdego koloru, zostały mi tylko maciupeńkie kłębuszki.



Szczegóły:wzór:  Mài nga
autor:
la belette rose

włóczka: kolorLOVE w kolorach genueńskie noce i pościelówa  (80% wełna merino superwash, 20% nylon) - zużycie po jednym motku z każdego koloru
druty: Kinki Amibari w rozmiarze 3,00mm



Jest to moja druga robótka wykonana tym ściegiem, komin dziergałam wyłącznie z wersji opisowej.

Rok wcześniej popełniłam, jak dotychczas jedyną, czapkę brioszkową. Wtedy to po raz pierwszy dziergałam taką techniką i w dodatku z dwóch kolorów - o dziwo poszło szybko i sprawnie. Czapka, wykonana według wzoru Liguria, trafiła do zadowolonej właścicielki, a mi pozostały zdjęcia...








Teraz marzy mi się jakiś fajny sweter zrobiony tą techniką, ale nie znalazłam jeszcze wzoru, który by mnie zachwycił... na szczęście włóczkę już mam :)


Drutowstręt

Muszę się przyznać, że to był mój pierwszy raz gdy ON mnie dopadł. Stało się to niespodziewanie i nawet nie zdążyłam się odpowiednio przygotować, ani też psychicznie nastawić na tę nową dla mnie okoliczność. Faktem jest, że ostatni test mnie wyeksploatował, a brak zadowalającego efektu nie poprawił mojego nastroju, ale żeby tak dobijać leżącego i bez ostrzeżenia się pojawić...? W takim momencie, gdy najbardziej potrzebowałam jakiejś kolejnej robótki na otarcie łez...

Na szczęście zostały mi książki, które uspokoiły skołatane nerwy i ból po (już sprutej) porażce...


A potem pojawił się pewien cudowny motek włóczki - tak kolejny (!), ale tylko jeden :) - który pokolorował mój włóczkowy świat...


Prawda, że jest prześliczny ? - to nowa włóczka Malabrigo - Dos Tierras, w kolorze Whales Road. Nitka składa się w połowie z wełny merino i baby alpaki, jest cieniutka i milutka, posiada bardzo delikatny włosek. Motek waży 100g i mierzy 193 metry.
Nie wiem jeszcze co z niej zrobię, jest tak ładna, że nawet jej nie przewinęłam, tylko trwam w zachwycie...

Kuracja książkami, wzmocniona "nalewką'' z nowego motka, odniosła skutek i od kilku dni na drutach mam NOWE !
Tym razem to nie test, ale kolejna Melanie według ślicznego wzoru Marzenki, który miałam okazję testować w listopadzie ubiegłego roku. Sweterek robię teraz dla mojej Mamy, której moja wersja bardzo się spodobała. Oczywiście dziergam go ze wspaniałej Mirelli od Włóczek Warmii, tym razem połączonej z moherem  ze sklepiku Biferno. Włóczkę moherową wypatrzyłam jesienią, podczas mojej ostatniej wizyty w Lanckoronie, kiedy to pewnego mglistego dnia wybrałam się do Kalwarii Zebrzydowskiej, aby odwiedzić tamtejszy raj dla Dziewiarek... :)


Wracając do Nowej Melanie - tak oto prezentuje się w fazie bardzo wstępnej...

Obie nitki po połączeniu dały naprawdę ładny efekt. Ta wersja coraz bardziej zaczyna mi się podobać, na szczęście dla Mamy robię większy rozmiar, zatem zagrożenia nie ma... ;)


Do napisania :)


12 komentarzy:

  1. Komin wyszedł śliczny, miałaś rację. Kolory rzeczywiście śliczne, nasycone.
    Nowa Melanie na żywo ma jeszcze piękniejszy kolor niż na zdjęciu. Będzie śliczna. 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Danusiu. W sumie mogłam go dziś zabrać na nasze spotkanie... Postaram się skończyć Nową Melanie do następnego biegu... :)

      Usuń
  2. Monika czapka i komin są śliczne. Wzór fantastyczny, kolory świetnie dobrałaś. Jak zwykle Twoje projekty wspaniale wykonane. Cieszę się, że już zaczęłaś nową Melanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, dziękuję za tak miłe słowa, wzór brioszki jest niezwykle urokliwy i marzy mi się własna czapka zrobiona tą techniką...
      A włóczka, cóż sama wiesz, że Agi farbowanki są śliczne, doskonała baza i piękne kolory... Natomiast Melania dla Mamy już osiągnęła pas :)

      Usuń
  3. brioszka zawsze mnie zachwyca :) a ten sweterek - o matuchno jaki cudny kolor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) brioszka też bardzo mi się bardzo podoba - niby to tylko dwie różne nitki, a tyle możliwości!
      Dlatego teraz marzę o sweterku zrobionym tym wzorem, takim długim rozpinanym z kieszeniami - do otulenia :) Poszukiwania odpowiedniego wzoru lub inspiracji trwają...
      Melania dla Mamy powoli powstaje i też coraz bardziej mi się podoba... Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Z tym drutowstrętem to coś musiało być w powietrzu bo mnie też dopadł w marcu... Piękny ten pierwszy komin testowy, kolory doskonale dobrane, czapa też świetna a i sweterek zapowiada się wspaniale, kolor jak z letniego snu :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać nie tylko mój marzec miał być pracowity dziewiarsko, ale drutowstręt pokrzyżował te plany, może to kwestia nadchodzącej wiosny i przepływających frontów powietrza...?
      Teraz już będzie tylko lepiej, bo słońce i budząca się dookoła wiosna ożywią każde druty...
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny :)

      Usuń
  5. Cześć kobieto,
    oczywista oczywistość, że pięknie tworzysz ;). Wyrazy wszelakie uznania. Jakoś tak działają mi na wyobraźnię Twoje dzieła i wpadam wtedy na całkiem niezłe pomysły. Ponieważ z tego co widzę ta brioszka to po prostu wariant ściegu angielskiego to może zrobię mojej Karolce z cienkich włóczek dwustronną bluzeczkę. No, jest to warte przemyślenia. A niebieskości jak zwykle cudne. Uściskaj mamę.
    pozdro.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Kasia, dziękuję :) Dziergając staram się zawsze, aby po upraniu i wyschnięciu dzianiny móc bez wątpliwości powiedzieć - dobra robota ! Duża w tym zasługa dobrej jakości włóczek, które staram się wybierać z czeluści mojej wersalki.
      Brioszka to oczywiście ścieg/ściągacz angielski, albo patentowy tylko wykonywany z dwóch kolorów, efekty często są naprawdę fajne.
      A niebieskości... jeszcze ich trochę w tej wersalce zostało, zatem pewnie nie raz pojawią się tutaj w postaci gotowych dzianin. Niebieski rządzi!
      Dziękuję za pozdrowienia, Mamę uściskam na święta, mam nadzieję, że już w nowym sweterku... :) Pozdrowienia dla Rodzinki :)

      Usuń
  6. Moniko, pięknie zestawiłaś kolory w kominie - idealnie współgrają z wzorem! Widać, że Twoja sympatia do brioszki jest odwzajemniona :) A sweter dla mamy już kusi miękkością i kolorem.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu, bardzo dziękuję :) Ostatnio zakochałam się w koralowym, który mnie oczarował - pewnie dlatego, że doskonale komponuje się z... granatowym :)
      I to nie jest moje ostatnie słowo jeśli chodzi o kolor koralowy... ;)
      Melanie dla Mamy jest rzeczywiście puchata, mięciutka i kusząco granatowa - tak jak obie z Mamą lubimy :)
      Pozdrawiam serdecznie !

      Usuń