niedziela, 6 maja 2018

Mój pierwszy cardigan - LANES

Długo czekałam na taki sweter. I to nie jest moje ostatnie... oczko, jeśli chodzi o cardigan. Będą następne, bowiem, ten mój pierwszy - już ulubiony - oczarował mnie od... drugiego wejrzenia ;)
Ale po kolei.
Rozpinany sweterek, w dziewiarskim świecie zwany cardiganem, to element garderoby niezbędny niemal w każdej szafie. Przydaje się zimą, podczas ubierania kolejnych warstw "na cebulkę" i latem podczas wieczornego spaceru brzegiem morza, skrajem lasu czy uliczkami starego miasta. Noszony jest zarówno przez kobiety, jak i przez mężczyzn, w wielu wersjach - klasycznej i lekko, czy też bardziej, zmodyfikowanej.
Potrzebowałam tego swetra bardzo, ale zawsze wygodniej było się tłumaczyć, a to brakiem odpowiedniego wzoru, a to brakiem (!?) odpowiedniej włóczki ;) Pretekst zawsze się znajdzie.
Pod koniec zeszłego roku, poprosiłam koleżankę Dorotę o pomoc w posegregowaniu moich włóczkowych zapasów, jako jedna z nielicznych miała okazję zobaczyć co drzemie w mojej wersalce i nie tylko w niej ;)
Misja zakończona została sukcesem, a włóczki posegregowane według grubości, drzemią już bezpiecznie w swoich pudełkach. Prawdopodobnie wtedy Dorota, zasugerowała, że dobrym pomysłem na prosty, minimalistyczny cardigan byłby projekt Lanes z pierwszego wydania Laine Magazine, autorstwa Joji.
Sam wzór na mnie szczególnego wrażenia nie zrobił, zdjęcia oryginalnego wykonania nie zachwyciły, a, nie ukrywajmy, zdjęcia mają znaczenie i często są głównym bodźcem do wydziergania swetra czy chusty.


Przeczytałam opis wykonania, jak zwykle prosty i klarowny, i zabrałam się do dziergania. Projekt umieściłam w moim tegorocznym planie dziewiarskim, aby zmotywować się publicznie do zrobienia go w tym roku.

I tak się prezentuje moje wykonanie:

Początkowo sweterek miał powstać z Puny od Dropsa, jednak postanowiłam, że może zacznę od czegoś granatowego, wtedy też pomyślałam o pięknym tweedzie z firmy Rowan, który w mojej wersalce czeka na swój czas.


Włóczkę tę nabyłam dawno, dawno temu, gdy dziewiarki zamiast tułać się po warszawskich kawiarniach i herbaciarniach, miały swoje stałe miejsce, gdzie spotykały się co miesiąc. Myślę tutaj oczywiście o stacjonarnym sklepiku Magicloop, który prowadziła Aga. Bardzo żałuję, że już go nie ma. Byłam tam częstym gościem i niejedne lekcje języka angielskiego, głównie tego dziewiarskiego, miałam okazję tam szlifować ;)
To właśnie w Magicloopie wypatrzyłam ten piękny granatowy tweed i nabyłam w odpowiednich ilościach - do wersalki.


Włóczka w robótce okazała się bardzo miła (leciutko podgryza, ale to przecież wełna), po praniu sweter dobrze trzyma formę, wszystkie oczka się wyrównały i prawie nie widać pochowanych nitek. Na pewno jeszcze coś z niej wydziergam, bo kolor ma cudowny.
Sweterek robiony jest bezszwowo od góry, w pomysłowy sposób został zaznaczony boczny szew. Najbardziej przerażało mnie wykończenie, a gdy już się zabrałam do roboty, nawet nie zauważyłam kiedy za pomocą rzędów skróconych została wydziergana plisa, którą można wywinąć lub też pozostawić przylegającą do szyi i dekoltu.
Podczas marcowej wycieczki do Brukseli, odwiedziłam z Renią jeden ze sklepów sieci Veritas, gdzie kupiłam piękne guziki, które wprost idealnie komponują się z tym kolorem włóczki. Wyglądają jakby robione były na zamówienie :)


Podczas robienia rękawa miałam okazję poznać kolejną konstrukcję - contiguous set-in sleeves. Rewelacyjny sposób na wykonanie rękawa, który w gotowym sweterku wygląda tak, jakby został wszyty ręcznie lub na maszynie! 

Ale nic z tych rzeczy - rękaw kształtujemy dzięki stopniowemu dobieraniu oczek od góry i rzędom skróconym. Robi się to bardzo łatwo, a efekt - jak od krawcowej :)
/bardzo dziękuję Hani Maciejewskiej za konsultacje  dotyczące konstrukcji rękawów w dzianinach wykonywanych ręcznie/


Szczegóły:
wzór:  Lanes
autor: Joji Locatelli
włóczka: 
Rowan Felted Tweed w kolorze Seafarer (50% Wełna merino, 25% Alpaka, 25% Wiskoza) - zużycie około 7 motków, tj. około 350g
druty: Kinki Amibari w rozmiarze 4,00 mm

Zdjęcia zrobił oczywiście mój wspaniały Brat, któremu bardzo dziękuję za tę błyskawiczną sesję w ogrodzie mojej Mamy.

Za to  poniższe, z zaskoczenia, również ;)


Jedyne zdjęcie, które udało mi się zrobić, wykonałam w Lodziarni Ulica Baśniowa, gdzie umówiłam się z Asią na najlepsze w Warszawie lody. Tam zobaczyłam TAKĄ ścianę, i wówczas niezwłocznie od miłej pani kelnerki wypożyczyłam drewniany wieszak, i powstało takie ujęcie...
Prawda, że to śliczny sweterek?



Mimo prostego wzoru i nieskomplikowanej konstrukcji sweterek powstawał dość długo, bo prawie 4 miesiące, ale za to w międzyczasie wydziergałam: spodenki dla dziewczynki, pewien zimowy golf, poprawiałam mój granatowy Marmor, który trochę się wydłużył po praniu, a podczas podróży powstawały kolejne skarpetki.




Wzór polecam dla dziewiarek średniozaawansowanych, nie jest on trudny, Joji klarownie wszystko opisuje. Jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego. Tak bardzo, że już podczas powrotu z majówki do stolicy rozmyślałam w pociągu nad tym z czego mogę wydziergać kolejny Lanes cardigan... A może tym razem będzie miał kieszenie?





Do napisania ;)

środa, 21 marca 2018

Majty dla Majki

Przyszła kalendarzowa wiosna, za oknem wciąż (albo wreszcie!) zima, a u mnie na drutach nadal zimowe sweterki: granatowy kardigan (jakże zaskakujący kolor! ;)) już za chwileczkę, już za momencik :), Marmor nr 2 - też granatowy - ciągle poprawiam, bo trochę się rozciągnął po praniu... Podczas podróży pociągiem powstają kolejne skarpetki...
A w międzyczasie okazało się, że "termin jest bliski"...;)
Mam na myśli oczywiście termin przyjścia na świat małej dziewczynki Majki - córeczki Małgosi, mojej koleżanki z pracy. Zatem zabrałam się do roboty...
Wybrałam wzór prosty, już przeze mnie sprawdzony, który w każdej kolejnej wersji kolorystycznej jest przeuroczy - czyli takie oto majty...
Mała Maja, jak przystało na dziewczynkę, dostanie porteczki różowe (producent włóczki opisuke ten kolor jako wiśniowy, moim zdaniem jest on raczej amarantowy ;)), które ozdobiłam wdzięcznymi drewnianymi guziczkami.

Początkowo zamysł miałam taki, aby również guziki dobrać różowe, ale potem pojawiło się pytanie: dlaczego nie zaszaleć ? - przecież to mała Kobieta, jeszcze się tym różem znudzi, a tu będzie miała do wyboru: raz różowy, a raz niebieski ;)
Spodenki dla Mai, podobnie jak te, które dwa lata temu robiłam dla małego Janka, powstały z włóczki Belle firmy DROPS.
Nitka ta jest wprost idealna do dziecięcych projektów - ma przystępną cenę, przyjemnie się z niej dzierga i dobrze sprawdza się w użytkowaniu. Same plusy :)

Szczegóły:
wzór:  Kjappstrikka Drakt: Quick Knit Suit
autor: Paelas
włóczka: 
Belle DROPS w kolorze Kirsche (53% Bawełna, 33% Rayon/Wiskoza, 14% Len) - zużycie prawie 2 motki, tj. około 100g
druty: Kinki Amibari w rozmiarze 4,00 mm


Wzór na majty odkryłam dzięki Marzenie - dwa lata temu zobaczyłam na jej blogu zdjęcia wydzierganych przez nią portek - przepadłam wówczas  z kretesem i... chwyciłam za druty...;)
Bardzo dziękuję za inspirację w imieniu swoim i obdarowanych niemowlaków, obu płci :))


Tymczasem wracam do moich podróżnych skarpetek, bo szykuje się wyjazd...
Do napisania :)

niedziela, 11 lutego 2018

Z ręki do ręki - chusta Halligarth

Ta chusta, to moja pierwsza przygoda z kolejną nitką ze stajni Brooklyn Tweed - LOFT. Włóczka ma przepiękne kolory, naprawdę jest w czym wybierać, a jakie piękne gradienty można z niej robić !  
Chustę Halligarth wydziergałam na zamówienie mojej Mamy, która już latem zażyczyła sobie coś ciepłego i ciemnego na zimę. Pomyślałam wówczas, że to świetny pomysł, aby przetestować nową wełnę, a przy okazji wydziergać wreszcie ten piękny wzór, który już od dawna miałam w dziewiarskich planach.
Projekt autorstwa Gudrun Johnston pochodzi z kolekcji BT i składa się z ażurów, które wyglądają jak choinki, brzeg ozdobiony jest delikatną bordiurą.
To moja druga przygoda z wzorem z BT i tym razem także zadziwił mnie opis wykonania tej dość prostej chusty, który swobodnie zmieściłby się  na 2-3 stronach - a tutaj zajmuje ich aż 9.
Są zdjęcia i schematy ażuru (bardzo pomocne i klarowne), ale nie wiem w jakim celu wzór na chustę zawiera (?) przepis na blokowanie dzianiny na mokro. Przecież w internecie można znaleźć wszystko, no chyba że włóczka BT wymaga specjalnego traktowania ;)
Sam opis chusty jest dość przystępnie przedstawiony, ale już sposób wykonania bordiury stanowi prawdziwe wyzwanie. Nigdy jeszcze nie robiłam bordiury dziergając ją odrębnie i równocześnie dobierając oczka wzdłuż brzegu, być może dlatego też nie domyśliłam się, że należy ją wykonać właśnie w taki sposób. Jedyna wskazówka jest tak ukryta, że dopiero pomoc innej dziewiarskiej duszy (Dorota dziękuję :)) i wspólne kilkukrotne czytanie wzoru sprawiły, iż drzwi do tej dziewiarskiej tajemnicy stanęły przede mną otworem.
Zrobiłam już w swoim życiu trochę chust, dziergałam  różne konstrukcje, ale człowiek uczy się całe życie, a szczególnie pokornieje dziergając wzory BT, które, trochę niepotrzebnie, odstraszają liczbą stron i tekstu, a w rzeczywistości zawierają bardzo proste recepty jak wykonać chustę czy szalik. Nie wiem w jakim celu zawarte są na tylu stronach - przykładowo wzór na prosty szalik, który robiłam w zeszłym roku dla kolegi Tomasza, liczy ich sobie aż 8! Ale, w ramach gratisu, zawiera również sposób kąpieli szalika oraz objaśnienie jak zamknąć oczka graftingiem (nie skorzystałam z tej instrukcji, wolę obejrzeć filmik na YouTube).
Naprawdę już się nie mogę doczekać następnego projektu wydzierganego z wzoru BT - zamierzam zrobić Bevel - kolorowy szalik, który niedawno skradł moje serce. Nie jest źle, wzór ma tylko (!) 12 stron i oczywiście zawiera opis blokowania - już czuję się bezpiecznie, przecież bez tej wiedzy nigdy bym nic wełnianego nie uprała :))

Tak prezentuje się chusta Halligarth podczas jesiennej sesji w ogródku.







Szczegóły:
wzór:  Halligarth
autor: Gudrun Johnston
włóczka: 
Brooklyn Tweed LOFT w kolorze Cast Iron (100% wełna owiec American Targhee-Columbia) - zużycie prawie 3,5 motka
druty: Kinki Amibari w rozmiarze 4,00 i 4,50 mm



Chusta z założenia miała być ciemna, na szczęście kolory włóczek BT nie są takie jednoznaczne, a dzianina nie wygląda smutno, mimo że jest czarna.

Zdjęcia planowałam początkowo zrobić w pięknej zimowej scenerii gdzieś w parku, ale za dużo tej bieli dookoła nie było, a potem... chusta zmieniła właściciela.
Mama doszła do wniosku, że chętnie podaruje mi tę chustę, bo jest dla niej trochę zbyt obszerna (a ja wydziergałam tę mniejszą wersję!) i w ramach "wymiany" przygarnęła inną chustę, którą zrobiłam dla siebie z silkpaki. Jeszcze nie zdążyłam jej zrobić zdjęć w plenerze, tylko kilka telefonem, zatem jakość ich jest średnia.


Ta chusta, także czarna, to dość popularny wzór  Imagine When autorstwa Joji. Bardzo przyjemnie się ją dzierga, a silkpaca (podwójna nitka) jest wprost idealna do tego projektu. Uwielbiam tę włóczkę w chustach! Zamierzam zrobić jeszcze jedną Imagine, tym razem już w jakimś energetycznym kolorze, na przykład... granatowym :))

Tymczasem wracam do moich swetrów, których obecnie dziergam już trzy, w tym jeden poprawiam (Marmor granatowy po praniu bardzo się wydłużył), drugi to Lanes Cardigan z mojej tegorocznej dziewiątki - straciłam do niego chwilowo serce, a trzeci - to projekt bardzo spontaniczny i... pewnie najszybciej go skończę ;)
Do napisania :)

/edit/PS: Tak się rozpisałam o wzorze, że zapomniałam napisać coś o nitce. Włóczka - jest inna niż Shelter, cieńsza i delikatniejsza, dzierga się z niej przyjemnie, sugeruję robić raczej luźno lub na grubszych drutach, bo robiona ściśle dzianina może się lekko sfilcować. To nie jest wełna na zmianę koncepcji i prucie po jakimś czasie użytkowania, może się rwać. Chusta nosi się bardzo dobrze, wygląda nieźle, nie straciła pierwotnego kształtu, ale raczej nie będę jej pruła...;) Zużyłam więcej włóczki niż przewidywał wzór, a nie dziergałam ściśle, bo ażury same z siebie dzierga się luźniej. Co do ceny, hmm... włóczka tania nie jest, zrobiłam ją dla Mamy, zatem potraktowałam jako prezent.

sobota, 13 stycznia 2018

Plany, plany - czyli #makenine2018

Do ŚNIEGU:
"Jak kania dżdżu
tak czekam cię tu
I dusza ma
co ma
to da

Czyś z chmurnej mgły
czy z lśniących zórz
przybywaj
siądź
tuż tuż a już (...)"* [L.A. Moczulski - tekst, J.K. Pawluśkiewicz - muzyka i śpiew]


Wyczekałam i wyśpiewałam, spadł, jeszcze go niewiele, ale jest - jakie to miłe, gdy człowiek wstanie rano, podejdzie do okna, odsłoni zasłony i... jest BIAŁO:) Jeszcze nieśmiały, tylko lekko poprószył, ale, gdy jest już czysto i jasno dookoła, to zupełnie inaczej wygląda ten świat i ten styczeń.
W nowym roku oczywiście już coś dziergam, tym razem jest to zwyczajny minimalistyczny kardigan, bo takiego sweterka już od kilku lat brakuje w mojej garderobie.
To w sumie dziwne, bo z wielką przyjemnością dziergam kolejne pulowery, ale tak naprawdę potrzebuję kardiganów, przynajmniej dwóch. W efekcie kupuję taki kardigan w sklepie, ale dziwnie mi z tym, bo  przy tych zapasach włóczki jakie posiadam, mogłabym zrobić ich co najmniej 10 i jeszcze by zostało ;)
Zatem, w tym roku ambitnie planuję dziergać głównie to, czego mi potrzeba. Oczywiście tylko z włóczek, które mam w mojej wersalce.
Być może pomoże mi w tym fakt upublicznienia moich planów, bo w sumie jak już coś napisane/powiedziane głośno, to potem trudno się z tego wykręcić...;)
Wybranie jedynie 9 wzorów, z kilkuset, które mam w swojej bibliotece na ravelry i z kilku tysięcy, które na ravelry polubiłam, nie było zadaniem łatwym. Jednak po kilkunastu godzinach wybrałam szczęśliwą dziewiątkę, która będzie mnie motywować do bycia konsekwentną przy wrzucaniu kolejnych robótek na druty.
Tak prezentuje się moje #makenine2018

No to zaczynamy, od lewej i od góry, kolejno rzędami:
1. LANES - wzór zasugerowany przez nieocenioną Dorotę, która w odpowiedzi na pytanie - jaki prosty kardigan mam wydziergać z tej czarnej Puny z DROPSA - od razu wskazała na ten projekt ;) Tak się składa, że magazyn Laine nr 1 posiadam w swoich dziewiarskich zbiorach, zatem niezwłocznie zabrałam się za nabieranie oczek.
Dziergam już korpus, po połączeniu przodów z tyłem, idzie mi dość sprawnie, sam opis - jak wszystkie wzory Joji - jest jasny i czytelny.
Pomijam fakt, że zamiast wrzucić na druty Punę, wrzuciłam cudowny Rowan Felted Tweed (oczywiście z wersalki), ale kto mi zabroni zrobić takie dwa sweterki? Drugi będzie z tej pięknej Puny, która czarna jest tylko z nazwy ;)
2. SUMMER - szał lata 2017 i myślę, że podobnie będzie w tym roku ;) Popularność tego wzoru, po raz kolejny dowodzi, że prostota rządzi, a wtedy można bezkarnie pobawić się np. kolorem nitki. Nawet zaczęłam go dziergać i być może ten plan pozwoli mi ukończyć mojego UFOka, a może zdecyduję się na inny kolor? Na pewno zrobię go z lnu - Pure Lino, który nabyłam w Biferno - nitki, którą mogę z czystym sumieniem polecić na letnie wyroby.
3. mitenki GREN - miłość od pierwszego wejrzenia, gdy tylko je zobaczyłam, przepadłam. Co do materiału, nie wiem jeszcze, której nitce przypadnie ten zaszczyt  ;) Może tradycyjnie będzie to Silkpaca - wydaje mi się, że te mitenki potrzebują włóczki z dodatkiem szlachetnego jedwabiu, wtedy będzie idealnie widać ten splot.
4. BIRKIN - to będzie moja pierwsza przygoda z żakardem.  Zamierzam ten pulower zrobić troszeczkę w innej wersji kolorystycznej, będzie więcej niebieskiego ;)) i na pewno z włóczki Brooklyn Tweed Loft.
5. chusta ABOVE THE WOODS - duża i ciepła, otulająca i grzejąca. Oczywiście przede wszystkim zauroczył mnie kolor i moja też będzie granatowa ;), mam w wersalce taki "niemalże" skończony (od 2 lat!) sweter z Riosa w kolorze Paris Night, który jakoś swetrem stać się nie chce... Może zatem zostanie chustą? Takiej chusty mi potrzeba.
6. mitenki AFTER MIDNIGHT MITTS - zwykłe i niezwykłe. Czeka na nie samotny motek Riosa w kolorze turkusowo-niebieskim. Będą mi kolorystycznie pasować do mojej czapki Rosebud.
7. pulower HVIDE - kolejny świetny projekt Ankestrick i duża szansa, że to będzie przebój wiosny 2018. Piękny minimalistyczny sweterek, zaprojektowany bez zbędnych udziwnień, ale za to z ciekawymi rozwiązaniami. Moja wersja będzie, dla odmiany, granatowa (wiem jestem nudna, ale to mój ulubiony kolor i mam naprawdę sporo granatowych nitek w wersalce).
8. szalik BEVEL - koleżanka Dorota stwierdziła, że ostatnia zimowa kolekcja Brooklyn Tweed jest jakby dla mnie, prawie cała niebieska :) To fakt, sporo tam tego koloru, ale mnie urzekł szalik, taki z tych "resztkowych", który pozwoli mi wykorzystać samotne motki i moteczki z tweedu od Rowana. Szalik zachwyca prostotą i kusi możliwością zabawy kolorem, nie tylko niebieskim ;)
9. skarpetki SIV - nie mogło w moich planach tegorocznych zabraknąć skarpetek, a skoro już nabyłam numer pierwszy magazynu Laine, wydziergam z przyjemnością te śliczne skarpetki z delikatnym szlaczkiem. Już wiem, że powstaną ze skarpetkowej włóczki Simple Sock, którą nabyłam podczas adwentowych zakupów w DyeDyeDone. To moje pierwsze zakupy w tym sklepie i na pewno nie ostatnie - kolory bajeczne...

Mam nadzieję, że moja tegoroczna dziewiątka pozwoli mi choć nieznacznie zmniejszyć włóczkowe archiwum.

Po ostatnim wpisie Doroty poczułam się zmotywowana do dokonania spisu mojego wełnianego inwentarza, w celu wrzucenia na ravelry do tamtejszych zapasów, aby łatwiej mi było wybierać włóczkę do wymarzonych projektów. Rzeczywiście mam tego sporo, Dorota widziała, bo pomogła mi to wszystko poukładać i posegregować - za co jej ogromnie dziękuję - ja teraz muszę tylko to wszystko sfotografować i umieścić zdjęcia i inne niezbędne informacje na ravelry, no i przerobić... Jest pracy na wiele długich zimowych wieczorów. Dobrze, że ta zima wreszcie przyszła...


Do napisania :)