wtorek, 15 listopada 2016

Daybreak in Ustka z gęsiną w tle

W tym roku, na weekend listopadowy, połączony z początkiem mojego długo wyczekiwanego urlopu, udałam się do klimatycznej Ustki, aby odpocząć oraz posmakować prawdziwej gęsiny. Jak co roku, już po raz dziewiąty, w Swołowie, na terenie Muzeum Kultury Ludowej Pomorza organizowana jest impreza związana z tradycją jedzenia gęsiny, bowiem to właśnie w okolicy dnia św. Marcina (11 listopada) dawniej biło się i spożywało gęsi na Pomorzu.

zdjęcie ze strony http://pomorskie.eu/-/gesina-kroluje-w-swolowie
Swołowo odwiedziłam po raz pierwszy  podczas takiej uroczystości i muszę przyznać, że nadal jestem lekko oszołomiona. Pojawiłam się tam już pierwszego dnia i przeraziła mnie ogromna ilość osób, która tam przybyła, podobno w tym roku został pobity rekord odwiedzających - już pierwszego dnia sprzedano około 4 tys. biletów! Trudno było znaleźć miejsce do zaparkowania samochodu, a już po bilety uprawniające do wejścia na teren Muzeum trzeba było ustawić się w kolejce. W ogromnym namiocie ustawionym w ogrodzie jednej z zagród, odbywał się jarmark produktów regionalnych. To właśnie tam można było spróbować lub kupić na wynos gęsie smakołyki na jednym spośród wielu stoisk z potrawami przygotowanymi przez restauratorów, koła gospodyń wiejskich i agroturystyczne gospodarstwa. Odwiedzających tego dnia było bardzo, bardzo dużo, aby coś zjeść trzeba było odstać swoje w długiej kolejce, przez co najmniej pół godziny, ale było warto - pierogi z gęsiną okazały się przepyszne :) 
Mimo ogromnej liczby gości w namiocie spotkałam się na moment z Danusią - dziewiarką z Ustki, umówiłyśmy się na niedzielne dzierganie i rozmowy przy motku włóczki w karczmie Pod Strzechą.
W tym samym czasie w zagrodach na terenie Muzeum odbywał się kiermasz rękodzieła pomorskiego, a także pokazy „darcia pierza”, pokaz przędzenia nici wełnianych i lnianych, pokazy pracy kowali w muzealnej kuźni, pokazy gotowania na kuchni kaflowej oraz pieczenia pierników w domu chlebowym.
Pogoda na szczęście dopisała, mimo, że poranny wyjazd z Warszawy nie wróżył niczego dobrego, było zimno i nawet trochę śniegu spadło, ale im dalej na północ tym było więcej słońca, a już na miejscu, w Swołowie, było bardzo słonecznie i ciepło. Taka aura utrzymała się przez cały weekend.
Powtórka z gęsiny nastąpiła w niedzielę, podczas trzeciego dnia imprezy, było mniej odwiedzających, a dzięki temu więcej możliwości, aby porozmawiać z wystawcami o gęsich smakołykach, a także spróbować pieczonej gęsiej piersi czy też wędzonego na zimno półgęska (pycha!). Oczywiście odwiedziłam także kiermasz rękodzieła, gdzie nabyłam pięknie pachnące woreczki z lawendą - prosto z Francji.

Oczywiście nie zabrakło drutów i robótki. Do samochodu wzięłam do ukończenia Melanie test dla Marzeny, ale trochę obawiałam się dziergania moich 'ukochanych' rękawów podczas jazdy ;) dlatego też nabrałam oczka na szybki projekt - mitenki, które zrobiłam w kolorze głębokiego granatu, czyli Paris Night z Rios Malabrigo - jednej z moich ulubionych włóczek. Z tego koloru wydziergałam moją kolejową czapkę i pewnie powstanie jeszcze sweterek... Wzór na mitenki znalazłam na ravelry, szukałam czegoś mało skomplikowanego, ale z delikatnym kobiecym akcentem i taki właśnie jest Daybreak. Projekt oryginalny także powstał z Riosa  - to ułatwiło mi wybór, bo potrzebowałam ciepłych mitenek.
Powstały one bardzo szybko, pierwsza podczas podróży do Ustki, druga skończona została w niedzielę.

a tak się prezentują z morzem w tle...


A tutaj pierwsza, jeszcze samotna... ;)


Szczegóły:
wzór:  Daybreak
autor: Tierce Knits
włóczka: Rios Malabrigo (100% merino;) w kolorze Paris Night -
do nabycia np. w sklepiku u Małgosi w www.inspiracjems.pl - zużyłam resztki po wydzierganych czapkach, ale spokojnie  1 motek 100g wystarczy
druty: Kinki Amibari bambusowe w rozmiarze 3,50mm i Zing-KnitPro w rozmiarze 4,0mm.

Wzór jest dobrze rozpisany, są schematy, które ułatwiają dzierganie, odrębny dla prawej i lewej ręki. Mitenki są w jednym rozmiarze, na średniej wielkości dłoń. Na mniejsze łapki polecam Arroyo, myślę, że doskonale się sprawdzi.


Tradycyjnie podczas mojej wizyty w Ustce odwiedziłam "stałe punkty programu":
1. Pomnik syrenki

2. Ławeczkę przy Promenadzie, na której odpoczywa pani Irena Kwiatkowska

3. Piękną ustecką plażę

4. Karczmę Pod Strzechą, gdzie można zjeść przepyszną rybę - tym razem mój wybór padł na halibuta... mniam! :)


Weekend minął, pozostały już tylko wspomnienia po pomorskiej gęsinie w Swołowie, a także wędzony półgęsek, który przyjechał ze mną do stolicy...

W drodze powrotnej dziergałam z zapałem Melanie - koniec testu bliski...
Do napisania!

10 komentarzy:

  1. Na żywo mitenki jeszcze więcej zyskują, bo dochodzi jeszcze oprócz walorów wzrokowych, miękkość niesamowita. Dziękuję za miłe spotkanie, kiedy mogłam z kompetentną osobą porozmawiać o dzierganiu. Do zobaczenia:))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu, dziękuję pięknie :) Mitenki właśnie uprałam w eucalanie - powinny być jeszcze bardziej miękkie. Również dziękuję za nasze spotkanie dziewiarskie, następne pewnie już w przyszłym roku. Pozdrowienia ze stolicy !

      Usuń
  2. Super mintenki. Ha mohe robie od zeszlej zimy i jakos nie moge dobrnąć do końca. Moze na przyszłą yda mi sie skończyć ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To bardzo szybko projekt, szczególnie z grubszej włóczki - jak w tym przypadku Rios z Malabrigo. Życzę wytrwałości w dzierganiu, bo to ważna część zimowej garderoby. Dziękuję za odwiedziny :)

      Usuń
  3. Z zazdrością przeczytałam post, tej gęsi Ci zazdroszczę... Mitenki piękne, obejrzałam z podziwem i ponownie zaczęłam zazdrościć. Wredna ze mnie baba. I spotkania przy drutach też zazdroszczę.
    Pozdrawiam i zapraszam
    http://domklary.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile zazdrości ;) mam nadzieję, że to będzie taka zazdrość inspirująca do dziergania i ponownego zaglądania :))

      Usuń
    2. Yes, masz mnie ... Zabieram się do dziergania
      http://domklary.com/

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie:) Wzór na mitenki szczerze polecam, same się robią - już zaczęłam dziergać drugie - dla koleżanki :)

      Usuń
  5. a my ciągle do Swołowa na gęsinę dotrzeć nie możemy... a niby tak blisko.

    OdpowiedzUsuń