Weekend w stolicy nie zapowiadał się pogodnie, już w piątek cały dzień padało, trochę miałam obawy przed wyjazdem do Łodzi, bowiem spacerowanie i zwiedzanie podczas deszczu do najprzyjemniejszych nie należy. Na sobotę zaplanowałam wycieczkę rekreacyjno-poznawczą, a głównym punktem jej programu była wizyta w Białej Fabryce, gdzie mieści się Centralne Muzeum Włókiennictwa.
W muzeum tylko do końca października można jeszcze obejrzeć wystawę prac nadesłanych na Międzynarodowe Triennale Tkaniny - jest to najstarsza, największa i najbardziej prestiżowa na świecie wystawa promująca współczesną sztukę włókna.

W sobotę rano na przekór pogodzie, z parasolem nad głową, pobiegłam na tramwaj, aby na dworcu Warszawa Centralna ...wsiąść do pociągu..., nie, nie byle jakiego, ale ślicznego, niebieskiego nowiutkiego DARTa z bydgoskiej Pesy i udać się podbój Łodzi. Na następnej stacji dołączyła do mnie Renia i tak we dwie, uzbrojone w parasole i wygodne buty, z obowiązkową robótką w rękach pojechałyśmy. Podróż upłynęła bardzo szybko [a miałam nadzieję, że skończę plecy nowego sweterka... ;)] i już po niespełna 1,5 godziny wysiadłyśmy na przystanku Łódź Dąbrowa. W Łodzi na szczęście nie padało, zupełny brak deszczu, niebo było trochę szare, ale najważniejsze, że sucho - zatem idealna jesienna pogoda. W związku z tym, zamiast podjechać, przespacerowałyśmy jakieś 3 km, aby wsiąść do tramwaju i znaleźć się przy Parku Reymonta, który sąsiaduje z Białą Fabryką.
Wystawa prac z łódzkiego triennale zajmuje aż 3 piętra budynku, naprawdę było co oglądać. Trudno wybrać tę, która podobała mi się najbardziej, tak bardzo były różnorodne. Niech zatem przemówią zdjęcia - niestety nie są one najlepszej jakości, w salach wystawowych było bardzo rozproszone światło, które nie ułatwiało fotografowania.
Tuż przy wejściu do pierwszej sali wita nas... ławica ryb, a potem jest już tylko ciekawiej...
 |
Tohru Ohtaka (Japonia), ''Moje miasto wody'' Medal Centralnego Muzeum Włókiennictwa 15 MTT |
 |
praca z Argentyny |
 |
praca z Kolumbii |
i detale, czyli Babcia na huśtawce...
a Dziadek z piłką
 |
morski tryptyk z Australii |
 |
Myślenie tęczowe - praca ze Słowacji |
 |
praca z Estonii |
 |
...kuchenne detale |
 |
praca z Meksyku |
 |
praca z Węgier |
Jest i motyw stricte dziewiarski, ale to trochę niebezpieczne ściegi...
 |
praca z Serbii |
 |
praca z Serbii |
 |
praca z Polski |
 |
"Torba wody" z Kostaryki |
 |
praca z Argentyny |
 |
praca z Włoch |
 |
Nocne nurkowanie - praca z Japonii |
 |
praca z Hiszpanii |
 |
Genesis - praca z... Polski |
A tutaj jedna z oryginalniejszych prac, postać wykonana z nałożonych na siebie warstw materiału, "na żywo" sprawia wrażenie jakby Pani i jej Pies mieli za chwilę rozpocząć spacer...
zbliżenie na czworonożnego pupila
 |
Toko Hayashi (Japonia), ''Zwielokrotnij'' - wyróżnienie honorowe 15 MTT |
filcowe stwory
 |
Koral - praca z Polski |
duże wrażenie zrobiły na nas Maski autorstwa Rafała Werszlera z Polski
 |
Syzyf IV - praca z Włoch |
Była też praca-instalacja ze "specjalną dedykacją" dla palaczy
bo wykonana z... papierosów, między którymi wisiały czarne kawałki... płuc - brr
 |
praca z Australii |
 |
praca z Irlandii |
 |
praca tylko z daleka przypomina mozaikę, w rzeczywistości jest zrobiona... na szydełku |
 |
Czystolotne dusze... ciała - praca z Argentyny |
 |
praca z Norwegii |
 |
Niszczycielski Anioł - praca z USA |
 |
Słońce - praca z Rumunii |
 |
praca z Rosji |
i nawiązania do dyskotekowych kul....
coś dla idealnej Pani Domu...
 |
praca z Cypru |
i na koniec wszystkich zachwyca praca z Japonii -
Dar morskiego powietrza
przepiękne, eteryczne jak mgiełka, mieszkanki morskich głębin....
Warto zobaczyć te prace na własne oczy, robią niesamowite wrażenie. Naprawdę jest się czym zachwycić i zainspirować. Szkoda, że do końca miesiąca pozostał już tylko tydzień, bo chętnie obejrzałabym tę wystawę raz jeszcze...
Po tym całym zwiedzaniu byłyśmy tak głodne, że zjadłybyśmy słonia. Dlatego tez skusiłyśmy się na obiad w restauracji afrykańskiej MEG MU. Niestety nie mieli słonia, ale zamiast tego zamówiłyśmy kurczaka i kozę (wiadomo... kaszmir ;)). Następnie przejażdżka łódzkim tramwajem na krótkie spotkanie rękodzielnicze w Porcie i wieczorny powrót do stolicy. Stanowczo zbyt szybko upłynął ten dzień - było intensywnie, kolorowo i smacznie. Koniecznie trzeba to powtórzyć...
Do napisania :)