niedziela, 23 czerwca 2019

Dlaczego mało dziergam i pierwsza oferta adopcyjna ;)

Coraz mniej dziergam. I to nie dlatego, że dzierganie nie daje mi już radości jaką dawało. Zwyczajnie potrzebuję więcej ruchu, po 8 godzinach pracy (a często więcej), w której głównie siedzę, dzierganie nie jest dobrą i zalecaną formą odpoczynku dla mojego kręgosłupa. 
W zeszłym roku zaczęłam jeździć na krótkie weekendowe wyjazdy w góry, aby "rozchodzić" siedzenie w pracy i stres. Spodobało mi się, a nawet bardzo :) Poznałam ludzi, którzy też potrzebują odetchnąć od pracy i miasta, czy może być na to lepsze miejsce niż górski szlak? 
Gorce, czerwiec 2019
Starałam się przynajmniej raz w miesiącu odwiedzić jakieś fajne miejsce, korzystając z usług sprawdzonych organizatorów takich wyjazdów. Nie będę ukrywać, że często po tych wędrówkach wracałam dużo bardziej zmęczona niż byłam przed wyjazdem, ale to było to zmęczenie którego mi właśnie brakowało. Pokonując kolejne metry w drodze na szczyt, myślałam o tym, aby dojść do kolejnego drzewa i do kolejnego, a może jeszcze do następnego. Najbardziej cieszył piękny widok, który był też nagrodą za drogę która już za mną. Wtedy jeszcze nie "zbierałam" szczytów do książeczki z Koroną Gór Polskich, teraz już tak i wiem, że niektóre miejsca będę musiała i chciała odwiedzić ponownie. Szczytów do zdobycia jest 28, ja mam dopiero 4. Niestety te 10 zdobytych w zeszłym roku się nie liczy, trudno, takie zasady. 
W górach w chłodniejszym czasie nosiłam własnoręcznie zrobione czapki, moje ulubione Malabrigo sprawdziło się idealnie ;)
Poza wyjazdami na trekking w góry, wyjeżdżam do Mamy na agrofitness, czyli pomagam w pracach na działce - szaleję z motyką i chwastami. Ta praca również pozwala odpocząć głowie, bo tu nie myślę o pracy, tylko o tym ile jeszcze rzędów przede mną, czyli coś jak dzierganie, ale w terenie i bez włóczki. 
Jesienią i zimą, które tak bardzo sprzyjają dzierganiu, bo długie wieczory - zapisałam się na... kurs salsy. Po pierwsze - aby nie wypaść z formy przed górskim sezonem, po drugie - aby mieć do czynienia z ruchem, bo kręgosłup, i po trzecie - bo cóż stoi na przeszkodzie, aby połączyć przyjemne z pożytecznym, to jest naprawdę fajny taniec. 
Tegoroczna wiosna i lato  - po pracy salsa, w weekendy albo góry, albo agrofitness. Mogę na palcach jednej ręki policzyć weekend, który spędziłam bezczynnie w Warszawie, bo nawet jeśli nie było, żadnego wyjazdu to był np. weekendowy kurs salsy. Jeszcze na casting do "Dirty dancing 3" się nie wybieram, ale... mam to na uwadze ;)
Dziergam jedynie podczas podróży pociągiem i wieczorami, gdy jestem u Mamy, a ten czas nie pozwala mi na nic więcej niż zrobienie czapki czy prostej chusty. 

Co jakiś czas przeglądam moje zapasy włóczkowe, które niestety nie topnieją i powoli dojrzewa we mnie myśl, aby pewne włóczki i kolory wypuścić do nowego domu. Trochę fajnych nitek mam i wiem, że pewnie niejedna dziewiarka ucieszyłaby się bardziej z możliwości ich przerobienia. U mnie leżą bezczynnie i tęskną za drutami, które zrobią z nich sweterek lub chustę. 

Poniżej "pierwszy rzut", gdyby któraś z Was była zainteresowana, proszę o kontakt w komentarzu i podanie numeru zestawu. Kto pierwszy ten lepszy ;)
Możliwy jest odbiór osobisty w Warszawie, albo wysyłka pocztowa lub też inny rodzaj. Koszty przesyłki należy doliczyć do ceny włóczki. 
Zapraszam do adopcji :)

(SPRZEDANE) Zestaw pierwszy:
10 motków czarnej włóczki Puro Lino (100% len). W motku jest 105m w 50g. Cena za całość to 140,00 zł + koszty przesyłki lub odbiór na miejscu w Warszawie.

(SPRZEDANE) Zestaw drugi:
10 motków ręcznie farbowanej włóczki z firmy Louisa Harding (50% merino i 50% jedwabiu) singiel. W motku jest 100m w 50g. Cena za całość to 400,00 zł + koszty przesyłki lub odbiór na miejscu w Warszawie. Tutaj link do sweterka, który zrobiłam z tej włóczki: 
https://www.ravelry.com/projects/malmonka/prague



Dawno nie robiłam zdjęć lustrzanką, zatem proszę o info, gdyby była konieczność przesłania dodatkowych ujęć. 

Wróciłam z agrofitnessu, za chwilę biegnę na salsę, a w przyszłym tygodniu... pewnie znów góry i kolejna pieczątka ze szczytu do książeczki.
Do napisania :)