Oczarował mnie prosty wzór na czapkę. Dzięki niemu znalazłam zastosowanie dla dwu samotnych motków. Mimo, że autorka wzoru Andrea Mowry - znana dziewiarkom za sprawą bardzo popularnej (ponad 5 tys. wykonań) chusty Find Your Fade, - projektując tę czapkę Ameryki raczej nie odkryła, to mnie zaczarowała. Tak bardzo, że wydziergałam już trzy i planuję zacząć czwartą...;) Może to już uzależnienie?
Pierwszą czapkę wydzierganą z tego wzoru zrobiłam dla Mamy, z włóczki od We Are Knitters. Włóczka ta jest grubsza niż zalecana we wzorze, zatem, aby osiągnąć pożądany efekt, musiałam dokonać pewnej modyfikacji i użyłam motywu strzałek dwukrotnie, zamiast trzykrotnie.
Czapka numer dwa powstała dla koleżanki Iwonki, z pięknej niebieskiej włóczki, z której robiłam w zeszłym roku Niebieski Kapturek, a mianowicie Leizu Worsted ze sklepiku Marzeny.
Włóczka niebieska, piękna i królewska wymagała godnego miejsca na zdjęcia - udałam się w tym celu do... Londynu. Zdjęcia powstały w Greenwich, na terenie parku przy Królewskim Obserwatorium Astronomicznym.
Włóczka idealnie nadaje się do tego projektu, jest sprężysta i bardzo ładnie eksponuje wzór. Dzierga się z niej bardzo przyjemnie, dobrze znosi prucie (tutaj, na szczęście, nie było konieczne, ale podczas mozolnego powstawania Niebieskiego Kapturka trochę prucia było). Przymierzam się do wydziergania z niej swetra (włóczka już czeka w wersalce), ale to pewnie będzie już przyszły rok, bowiem zanim pozamykam oczka w rozpoczętych projektach, minie trochę czasu...
A tak wygląda miejsce w pobliżu, którego robiłyśmy zdjęcia. Idealnie widać obie półkule, zachód trochę się kruszy... ;)
Podobno południk zerowy trochę się już przesunął i dokładne miejsce jego "pobytu" nie jest znane, ale podczas naszej wizyty w Greenwich była chwila, gdy poczułyśmy, że to TĘDY przebiega ten południk :)
Ze wzgórza, na którym znajdują się obserwatorium i muzeum, widać piękną panoramę dzielnic Londynu, które leżą po przeciwnej stronie Tamizy.
Na pierwszym planie Narodowe Muzeum Morskie, a dalej jedynie niewielka część tego ogromnego miasta.
Wracając do czapki, tak prezentowała się w Warszawie, po powrocie z wielkiego świata, tuż przed przekazaniem jej nowej właścicielce.
Koleżanka Iwonka jest zadowolona i już pewnie miała okazję czapkę założyć. Zimno się zrobiło, w końcu jesień.
Szczegóły:
wzór: QUILL
autor: Andrea Mowry
włóczka: Leizu Worsted, w kolorze Royal Blue (90% Merino, 10% jedwab) - zużycie - 0,9 motka
druty: ChiaoGoo w rozmiarze 4,00mm i 5,00mm
Cudowne zdjęcia wykonała utalentowana Dorota, z którą dane mi było w Londynie się spotkać ;) i mile spędzić kilkanaście godzin.
autor: Andrea Mowry
włóczka: Leizu Worsted, w kolorze Royal Blue (90% Merino, 10% jedwab) - zużycie - 0,9 motka
druty: ChiaoGoo w rozmiarze 4,00mm i 5,00mm
Cudowne zdjęcia wykonała utalentowana Dorota, z którą dane mi było w Londynie się spotkać ;) i mile spędzić kilkanaście godzin.
Czapkę numer trzy zaczęłam dziergać jeszcze w London City, powstawała na lotnisku i w samolocie, a zakończyłam ją już w Warszawie.
Zrobiłam ją z 100% brytyjskiej włóczki, którą kupiłam w londyńskim sklepie znanym wielu dziewiarkom - Loop. Sklep zachwyca różnorodnością towaru, miłą obsługą, pięknym wystrojem i cudowną atmosferą.
Włóczka to Elmet Aran z firmy Triskelion - ręcznie farbowana mieszanka wełny z owiec rasy Bluefaced Leicester (75 %) i Masham (25 %). Ma piękne kolory, jest miła w dotyku, ale nie jest to merino, zatem wrażliwsze osoby może delikatnie podgryzać. Bardzo mi się podobała i nie mogłam się jej oprzeć - zakupiłam jeden motek, w kolorze innym niż niebieski, bowiem tym razem dostępne odcienie blue mnie, o dziwo, nie zachwyciły. Zaraz po powrocie do hotelu przewinęłam ją w kłębek i zaczęłam robótkę.
Szczegóły:
wzór: QUILL
autor: Andrea Mowry
włóczka: Elmet Aran z firmy Triskelion, w kolorze Modron (75% Bluefaced Leicester / 25% Masham) - zużycie - 0,9 motka
druty: Kinki Amibari w rozmiarze 4,00mm i 5,00mm
autor: Andrea Mowry
włóczka: Elmet Aran z firmy Triskelion, w kolorze Modron (75% Bluefaced Leicester / 25% Masham) - zużycie - 0,9 motka
druty: Kinki Amibari w rozmiarze 4,00mm i 5,00mm
Zdjęcia czapki zrobiłam podczas sobotniego spaceru Pasażem Wiecha, sesja była krótka i bez modelki - padało, było zimno i nieprzyjemnie. Na szczęście ten bardzo energetyczny kolor, trochę ożywił ten szary i ponury dzień.
Do napisania :)
Rozszalałaś się czapkowo. I dobrze, bo są świetne. Teraz już wiem po co leciałaś do Londynu. Na sesję czapki! Warto było.
OdpowiedzUsuńZ wielka radością zauważam u ciebie delikatne wtrącenia kolorystyczne. Pośród oceanu błękitu pojawiają się niewielkie, ale jakże piękne i wyraziste barwne plamki. Oby tak dalej.
Pozdrawiam ciepło i słonecznie:)))
Danusiu, bardzo lubię szaleństwa czapkowe to dobry sposób na przetestowanie nowej włóczki - tak powstała ta różowa czapka. Teraz będę szukać kolejnego pretekstu, aby "posmakować" innej brytyjskiej nitki;)
UsuńWyjazd do Londynu był bardzo spontaniczny, już nie mogę się doczekać kolejnej tam wizyty. Oszołomiło i zachwyciło mnie to miasto, mimo że byłam tam tylko przez pełne dwa dni. Londyn wciąga ;)
Wtrąceń kolorystycznych w moich dzianinach trochę będzie, przecież do granatu pasuje tak wiele kolorów...
Pozdrawiam serdecznie z wietrznej i deszczowej Polski :)
dzierganie czapek wciąga, nie ma co ukrywać :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dzierganie czapek wciąga, a także jest doskonałym sposobem na dziewiarski impas. Czapki to szybkie i efektowne sukcesy, które dają wiele radości i błyskawiczny efekt. To również doskonałe przerywniki podczas dziergania większej robótki. No i czapek nigdy dość! To także dobry pomysł na prezent. Same plusy ;) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny :)
UsuńNa sesję do Londynu! Czad! :)
OdpowiedzUsuńWzór rzeczywiście wdzięczny, często te proste rzeczy są właśnie najpiękniejsze. Szkoda, że niebieska dla Ciebie, bo co jak co, ten kolor Ci bardzo pasuje!
Nie tylko na sesję ;) Przy okazji udało mi się zobaczyć kilka ciekawych i historycznych miejsc, przejechać się piętrowym autobusem, londyńskim metrem oraz kolejką linową. Najbardziej jednak chciałam odwiedzić Greenwich i "zobaczyć" ten południk zero ;) A że przy okazji zabrałam tam tę piękną niebieską czapkę...
UsuńMam jeszcze jeden motek ! Zatem jest szansa na czapkę także dla mnie, w królewskim kolorze blue :))
Fajnie piórkujesz :) A w tej różowości nonszalancko pozującej na rzeźbie jest zaklęte duuuużo słońca, które może dogrzać nosiciela pięknej wełnianej czapki. Oj, jakie to dobre na obecną pogodę...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;) Piórkowanie jest bardzo przyjemne, szczególnie, że wszystkie trzy piórka grzeją już swoje właścicielki. Czarną nosi moja Mama, Niebieską - koleżanka Iwonka, a różowa, z cudownej brytyjskiej włóczki, zdobi i grzeje głowę Doroty, której bardzo w niej do twarzy :) Zatem mój własny "pióropusz" jeszcze przede mną. Pozdrawiam dziewiarsko :)
UsuńBardzo piękne czapki. Uwielbiam sezon na nie! Robi się ciekawie i kolorowo mimo tego co na polu. Pozdrawiam druciarsko!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Uwielbiam "czapkoterapię" jest dobra na mały impas w dzierganiu i daje błyskawiczny efekt, szczególnie, gdy włóczka jest tak energetyczna :) Ostatnio jednak oczarowały mnie skarpetki, ale to nie oznacza, że nie zrobię jeszcze kilku czapek w tym sezonie ;) Pozdrawiam ciepło z zimnej stolicy :)
Usuń